Zapraszamy do lektury wywiadu przeprowadzonego przez Janusza Mincewicza z Marcinem Gawrońskim – Prezesem Zarządu Fundacji Miasta Przyszłości. Wywiad ukazał w czasopiśmie „Logistyka” (3/2021).
Miasto przyszłości to….
…to miasto przede wszystkim efektywnie zarządzane, z mądrymi i empatycznymi włodarzami, które pozwala obywatelom współdecydować o jego rozwoju. Miasto przyszłości powinno też być bardziej zielone.
Czy polskie miasta idą ku nowoczesności, oczekiwanej wzorowej przyszłości?
Tak, idą, ale jest to bardziej spacer niż żwawy marsz. Szczególnie jeśli popatrzymy na kompleksowość działań we wszystkich aspektach rozwoju. Na pojawiające się często w dyskusji publicznej pytanie dotyczące przyszłości miast: „które miasto w Polsce jest najnowocześniejsze” eksperci rzadko wskazują konkretny samorząd, a skupiają się na konkretnych, dobrych praktykach w wybranych obszarach. Takich nie brakuje i na szczęście pojawia się ich coraz więcej. Sprawdzone pomysły i realizacje są z kolei inspiracją dla kolejnych miast i gmin. Przykładami mogą być tutaj: uspokojenie ruchu samochodowego w Jaworznie, polityka rowerowa Gdańska, podejście do tematu niebiesko-zielonej infrastruktury w Bydgoszczy czy opracowanie kart standardów wraz z metodą oceny wartości odtworzeniowej drzew w Białymstoku.
Transformacja miast zachodziłaby szybciej, gdyby była lepiej wspierana dobrymi i skutecznymi ustawami, a nie wykolejana złymi specustawami (np. lex deweloper czy lex szyszko).
Przed pandemią byłem w Tokio i Dubaju, które zaskoczyły mnie swoją nowoczesnością, szczególnie Dubaj. Czy to już miasta przyszłości, które są w naszej wyobraźni?
Myślenie o przyszłości miast przez pryzmat nowoczesnych technologii to już historyczne podejście z ery smart city 1.0. Po ewolucji tego określenia, które w wersji 2.0 skupiało się na włodarzach miast mamy teraz, mniej więcej od 2015 roku, etap smart city 3.0, czyli miasta w którym na pierwszym miejscu są obywatele. Ostatnio używa się określenia soft city – miasto życzliwe. I właśnie przyszłość metropolii zdecydowanie należy mieszkańców i funkcjonujących między nimi relacji społecznych.
Wspomniane w pytaniu przykłady miast, które znamy m.in. z Azji są rzeczywiście imponujące. Ze względu na swoje rozwiązania czy architekturę przypominają nam miasta z filmów s-f, przynajmniej tych nieapokaliptycznych (śmiech), ale nie brakuje też przykładów takich śmiałych założeń, które się zwyczajnie nie sprawdziły i stoją teraz opuszczone albo trzeba specjalnych zabiegów, aby ściągać do nich ludzi (np. Masdar w ZEA, Forest City w Malezji, czy wcześniej Kilamba w Angoli).
Czy miasta przyszłości powinny być zielone?
Tak, zdecydowanie. Korzyści płynące z zieleni i dużych drzew należy przypominać przy każdej okazji, bo miasta wciąż nie dbają o nie wystarczająco dobrze. Drzewa to niższe temperatury otoczenia (oszczędności na energii do chłodzenia), zwiększona retencja, pochłanianie CO2 i innych substancji toksycznych, większe wartości sąsiadujących nieruchomości, ograniczenie występowania przemocy, poprawa zdrowia i obniżenie stresu oraz budowanie więzi wśród mieszkańców lokalnych społeczności.
W badaniu przeprowadzonym niedawno przez Obserwatorium Polityki Miejskiej oceniono zieleń w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców na podstawie zdjęć satelitarnych. W tym rankingu 1. miejsce zajął Koszalin z udziałem aż 70% zieleni, a za nim Zielona Góra, Kielce, Dąbrowa Górnicza i Bielsko-Biała z wartościami powyżej 60%.
Dobra komunikacja w nowoczesnym, przyszłościowym mieście to….
…to przede wszystkim komunikacja zrównoważona, czyli taka, w której udział różnych form transportu jest w miarę równomiernie reprezentowany. Przykłady z Holandii czy Danii pokazują, że to się sprawdza. W Polsce jednak wciąż rozwiązania związane z ograniczaniem ruchu samochodowego w centrach miast są przez społeczeństwo odbierane jak zamach na wolność. Te zmiany dokonują się w oparach walki, a nie zdroworozsądkowej i merytorycznej dyskusji. Centra przesiadkowe będą powstawały, opłaty za parkowanie w centrum będą rosły. To już się dzieje. Słyszymy też o coraz to ciekawszych pomysłach związanych np. z optymalizacją małego ruchu towarowego i „paczkomatozy”, mianowicie rowerach i tramwajach cargo. Ciekawy raport na ten temat zrobiło stowarzyszenie Miasto Jest Nasze.
Polskie miasta od kilku lata inwestują w ochronę środowiska, kupują bezemisyjne autobusy, likwidują piece węglowe. Czy to dobre kierunki dla ich przyszłości?
To przede wszystkim kierunki niezbędne i fundamentalne. Jakość powietrza w Polsce jest jedną z najgorszych w Europie, cierpimy z tego powodu wszyscy. Zmiany w kierunku jej poprawy zachodzą zdecydowanie zbyt wolno. Są też częściej lokalnymi inicjatywami samorządów niż skuteczną polityką krajową.
Czy miasto przyszłości to także miasto neutralne klimatycznie?
Oczywiście. Mając na względzie fakt, że według danych ONZ miasta odpowiadają za blisko 80% globalnego zużycia energii i 60% emisji gazów cieplarnianych jest to wręcz ich obowiązek, aby dążyć do neutralności klimatycznej. Włodarze miast muszą jak najszybciej zinwentaryzować swoje źródła emisji (przede wszystkim budynki i transport), a następnie redukować emisje wszelkimi możliwymi sposobami, np. poprzez modernizacje energetyczne budynków, inwestycje w OZE, wprowadzanie stref czystego transportu i priorytetu dla zero- i niskoemisyjnych środków transportu (rower, komunikacja publiczna). Te emisje, których nie sposób w mieście uniknąć, powinny być kompensowane, np. za pomocą pochłaniania CO2 przez miejskie lasy lub offsetowanie.
Jak duża powinna być partycypacja mieszkańców w tworzenie miejskich projektów im dedykowanych?
Myślę, że większa niż jest obecnie. To element zdecydowanie do poprawy i rozwoju. W wielu miastach pojawiają się inicjatywy dające mieszkańcom możliwość współdecydowania. Wszyscy przyzwyczailiśmy się już do budżetów obywatelskich, w Gdyni czy Rzeszowie powstały urban laby, w Kielcach IdeaLab. Sam w tym roku dostałem zaproszenie z miasta do Poznańskiego Panelu Obywatelskiego w temacie zmian klimatycznych (ostatecznie jednak nie zostałem wylosowany do grupy roboczej). Głos mieszkańców jest ważny i cenny, ale są projekty, w których nie powinien być dominujący. Dużą rolę odgrywają też eksperci, naukowcy, miejskie organizacje i aktywiści. Temat angażowania mieszkańców był poruszany podczas ostatniej edycji naszej konferencji Miasta Przyszłości, w ciekawej rozmowie dra Piotra Czyża z zastępcą burmistrza Ursynowa Bartkiem Dominiakiem (nagranie będzie można wkrótce zobaczyć na stronie konferencji).
Mówiąc o udziale obywateli w projektach miejskich warto jeszcze wspomnieć o sektorze prywatnym. Wśród deweloperów to zjawisko jest nadal wyjątkowo rzadko spotykane, a najczęściej unikane. Pojawiają się jednak przykłady włączające w proces decyzyjny do sąsiadów i lokalne społeczności (np. konsultacje dotyczące realizacji przez firmę Ceetrus Parku Wilanów przeprowadzone przez A2P2). Można też spotkać przykłady prywatnych budżetów obywatelskich (np. Olivia Business Center w Gdańsku)
Jeden ze znanych polityków powiedział mi, że Polska i polskie miasta przechodzą ostatnio zmiany, które ostatnio były za króla Kazimierza Wielkiego, który zastał kraj drewniany a pozostawił murowany. Czy nie przesadza?
Nie wiem który polityk tak uważa i co miał na myśli, ale chyba jednak aż takich zmian polskie miasta nie przechodzą. Nawiązanie do przypadku Kazimierza Wielkiego również pojawiło się na naszej konferencji, przy okazji wykładu nt. najwyższego drewnianego budynku na świecie w norweskim Mjøstårnet (18 pięter i ponad 85m wysokości). Jeden z naszych uczestników zażartował, że „Kazimierz Wielki przewraca się w grobie” (śmiech). Rozwój budownictwa drewnianego w Polsce, w sektorze nieruchomości komercyjnych, to wciąż pieśń przyszłości. W Skandynawii to już jest dominujący kierunek rozwoju. Budynki drewniane lub hybrydowe to znacznie mniejszy wbudowany ślad węglowy, tak ważny obecnie aspekt dla wielu organizacji.
Polskie miasta mają inne wyzwania: betonoza (jak świeżo ukończony przykład rynku w Kutnie), rozpędzona deweloperka, wszechobecne reklamy, brak pomysłu na skuteczną politykę mieszkaniową, czy jak już wcześniej w tym wywiadzie wspominane tematy smogu i transportu. Miasta trzeba jeszcze wciąż przekonywać, aby podejmowały właściwe decyzje, chociaż dla naukowców czy miejskich stowarzyszeń są one oczywiste. Przykładem może być prezentacja prof. Mariusza Lamentowicza z Pracowni Ekologii Zmian Klimatu Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, który podczas Panelu Obywatelskiego tłumaczył dlaczego zamiast budować zbiorniki retencyjne jako elementów mających nas potencjalnie chronić przed powodziami i suszą, powinniśmy dbać o mokradła i torfowiska, które są naturalnym i o niebo lepszym środkiem ochrony.
Czy dobrze dbamy o rewitalizację zabytków, dawnych obiektów przemysłowych?
Myślę, że uczymy się dbać o nasze zabytki poprzez projekty rewitalizacji. Finalny efekt zależy jednak od wielu czynników. Za część zabytków odpowiada miasto, a za część inwestorzy prywatni, na których spoczywa odpowiedzialność rewitalizacji pod nadzorem konserwatora zabytków. Do bardzo dobrych przykładów rewitalizacji należy licznie nagradzane łódzkie Monopolis, które przyciąga ludzi swoją historią, architekturą i bogatą ofertą. W stolicy również mamy ciekawy przykład dawnej elektrociepłowni Powiśle, w której obecnie znajdują się restauracje, sklepy, mieszkania i biura. Zabytki oczywiście pasują do miasta przyszłości, gdyż stanowią część jego historii, ale wymagają odpowiedniej synergii. Ważne jest to by przestrzeń była żywa i atrakcyjna, a mieszkańcy chcieli z niej korzystać.